Przejdź do głównej zawartości

US, tego posta nawet nie ma jak zacząć

Dostałem wezwanie do osobistego stawienia się do US wystosowane do mnie przez "oskarżyciela skarbowego" Jaja jakieś, myślę sobie, oczywiście nie dlatego abym nie wiedział o co chodzi, pomyślałem raczej o pieczątce, o twórczym rozwoju idei wywoływania strachów rozwijanej przez urzędy i komorników. Ponieważ sprawa jest mi znana od 12 lat trudno aby wywoływała u mnie emocje, miałem jednak nadzieję, że po 12 latach wyjaśnień, pisania pism, dosyłania dokumentów uzupełniających, stawiania się na różne przesłuchania, dosłuchania, obsłuchania i inne, że skoro doszło do rozprawy sądowej zakończonej umorzeniem, to mam prawo myśleć , że mogę wypić spokojnie piwo i wbić sobie w głowę ponownie coś co wbijam sobie i wszystkim napotkanym osobom: nie prowadźcie działalności gospodarczej w Polsce.Na jaki ch.. wam to ? Tego nie wolno robić w kraju,w którym przedsiębiorcę ma się za ostatnie gówno. Każdy urzędnik US nauczy się kilku słów typu obowiązek skarbowy, zagrożenie windykacją, likwidacją, oskarżeniem, paragrafem srafem uważając tym samym,że nabył nad wszystkimi innymi władzę zwierzchnią, że może ich pogrążyć w czym umacnia ich pracodawca. Niech podatki płacą emeryci i renciści, tych jest dużo, nic nie mają do gadania a państwo może sobie przekładać z jednej kieszeni do drugiej i opowiadać, że emeryt zapłacił podatek, podobnie jak wszyscy pozostali ( czyli dostał resztówkę z tego co zostało).Jakaś prawda jest zawarta w tym stwierdzeniu ponieważ dajmy na to rolnik produkując jabłko za 40 gr/kg zerwane przez Ukraińca z którego ściąga się 50% podatków, plus Vat, specjalne opłaty dobrozmianowe do wody i inne wynalazki podatkowe sprawiają, że w 1 litrze soku jabłkowego na półce sklepowej cena jabłek nie odgrywa żadnej roli( jest nawet dużo mniejsza od ceny prądu użytego do jego wytłoczenia) a podatki to jakieś 80-85 %.uwzględniając dobrą zmianę VAT-u na sok na 23%.No ale to ogólne filozofie a ja chcę wrócić do swojej małej sprawy z której urząd zrobił najdłuższą telenowelę w moim życiu z podobną fabułą jak wenezuelskie dreszczowce. Tak czy inaczej, moja nadzieja, że skoro sąd uznał, że sprawa niewysłania przez moją firmę 12 lat temu jednego listu do KRS ( gdzie ta korespondencja jest archiwizowana, czyli pakowana w skrzynie i umieszczana w piwnicy obok milionów innych bez reakcji urzędu)nie ma dzisiaj już znaczenia miałem prawo sądzić, że to co tłumaczyłem wszystkim przez wiele lat przeszło do historii.Nic bardziej mylnego. Zadzwoniłem do osoby prowadzącej z informacją, że sprawa miała już swój finał w sądzie i jest już po sprawie, że może to moje stawiennictwo w komórce oskarżyciela jest zbędne. Oskarżyciel, badający sprawę niewysłania przeze mnie korespondencji przed 12 laty szybko wyprowadził mnie z błędu, mówiąc jednocześnie, że lokalizacja komórki oskarżycielskiej jest jakaś nowa.Pomyślałem sobie, weź to na wesoło, nie wchodź w żadne wyjaśnienia, nie hamuj się, masz wyrok umorzenia w ręku, możesz powiedzieć co o tym wszystkim myślisz. Z takim nastawieniem udałem się do urzędu. Przy wejściu zapytałem, gdzie mieści się oskarżyciel skarbowy, zasugerowałem, że chyba obok kostnicy lub windykacji ew. likwidacji ( mając w wyobraźni likwidację problemu żydowskiego) Pani nie skumała nic o kostnicy, poinformowała mnie jednak precyzyjnie jak dojść do pokoju oskarżyciela. Oskarżyciel przywitał się ze mną serdecznie ( w końcu znamy się parę lat i omawiamy kwestię wysłania listu w roku 2007 za rok 2006 dotyczącą NICZEGO).Po przywitaniu oskarżyciel podał mi kilka nowych kwestionariuszy dotyczących przesłuchania. Musiałem podpisać,np., że (p. 4 oświadczenia, że jeśli będą uzasadnione podejrzenia odnośnie mojego stanu psychicznego muszę się zgodzić na przesłuchanie w obecności biegłego psychologa, lub w p, 5, że jeśli będę w posiadaniu info tajnych lub ściśle tajnych to sąd musi zdjąć ze mnie klątwę tajności lub ściśletajności.) Oskarżyciel miał nadzieję, że nie zajrzę w ten dwustronicowy tekst opisujący przedsiębiorcę jako dewianta-popieprzeńca ale się mylił, po moim uśmiechu poznał, że będzie musiał to ze mną omówić. Kto wam te teksty pisze ??? zapytałem spokojnie.- Cisza. a kto zdejmuje klątwy w tutejszym sądzie spytałem już wyraźnie zaczepnie??? Panie arturze, to ziobrowe dokumenty, widzi pan, że ja jeszcze w tamtym roku byłem kim innym a dzisiaj jestem oskarżycielem skarbowym, daj pan spokój. No tak, za rok wybudują wam kostnicę, w końcu jeśli ma się oskarżać, skazywać, windykować i likwidować to trzeba również coś zrobić z ciałem! -Oskarżyciel milczał, widocznie widział siebie w roli szefa nowej komórki krematoryjnej.Szybko przeszedł do kwestii merytorycznych i wyciągnął przyjaźnie dłoń pytaniem: co pan wie o tej sprawie ? - Tyle co i pan odpowiedziałem krótko.a może nawet mniej dodałem po sekundzie. Czy coś się zmieniło od ostatniego naszego przesłuchania ? -tak odbyły się 3 rozprawy sądowe dotyczące tego samego NIC o co pan mnie pyta od 12 lat i sąd umorzył sprawę a pan ją wznawia. To niesłychanie wkurwiające, zakończyłem kwestię.- Wie pan dlaczego prokurator ją wznowił? pyta oskarżyciel. Bo jest jebnięty? zapytałem w miarę spokojnie .-Nie będę tego komentował powiedział oskarżyciel ale mam obowiązek pana powiadomić, że to jest zbieg idealny !!! Aha... mówię, no teraz to wszystko rozumiem, niech pan pokaże mi tego zbiega, może zrozumiem to do końca.-Zbieg idealny to taki zbieg spraw które mogą być roztrzygane niezależnie przez kilka organów, nie muszą być przekazywane do jednego. Aha mówię, no to niech mi pan wytłumaczy jaka jest różnica pomiędzy prokuratorem zwracającym się do US a tym samym prokuratorem kierującym wniosek do sądu, który tę sprawę umarza a ten sam prokurator ponownie kieruje ją do pana??? O co tu chodzi ???To gówno nie żaden zbieg, to burdel na kółkach, i fakt, że wszyscy boją się wszystkich i nikt nie chce powiedzieć: Nie Winien !, to wam nie przechodzi przez gardło!. Zajmujecie się gównem aby można było rozkraść jeszcze coś co ukraść się da.-Nie będę tego protokułował co pan opowiada. -Słusznie pochwaliłem oskarżyciela niech pan zaprotokołuje moje oświadczenie: oświadczam, że nie będę się stawiał na żadne wezwanie w sprawie , która zakończyła się prawomocnym umorzeniem i każde wezwanie w tej sprawie będę traktował jako nieuprawnione nękanie mnie przez Urząd !-No i po co to panu ? -Bo kiedy miał być wysłany ten zasrany list miałem 47 lat, dzisiaj mam 59 i nie chcę przyjeżdżać z tym gównem do końca swoich dni bo jakiś dobrozmianowy tuman myśli, że się wykaże. Mam gdzieś kariery kolejnych dupków w prowincjonalnym US.Z grubsza rzecz biorąc na tym zakończono przesłuchanie. Nikt nie był usatysfakcjonowany, ja gryzłem się z myślami : po kiego grzyba się popisywałeś? no ale z drugiej strony co miałem powiedzieć, że dobrowolnie poddam się unicestwieniu i w czynie społecznym pomaluję nowe pomieszczenie kostnicy w US ? Powiedziałem najdelikatniej jak umiałem o debilizmie urzędowym. Płatnik podatków to osoba podejrzewana z urzędu o brak władzy umysłowej i konieczność ochrony psychologicznej. Jakaś logika w tym jest ! Dzisiaj trzeba być nienormalnym albo bardzo zdesperowanym aby wziąć odpowiedzialność za ludzi, zlecenia, sprzęt i rozliczenia z urzędami w których jest się nikim, gównem. Urzędy na kształt carskiej Rosji stawiają przed swoje oblicze, nakazują, karzą i kradną co się da. Celowo używam słowa kradzież, ponieważ odpowiedzialność solidarna nie jest niczym innym. To przepisy, które doprowadziły wielu Bogu ducha winnych ludzi do bankructwa tylko dlatego, że np. wystawiły fakturę komuś kto nie odprowadził VATu lub użył oleju opałowego jako paliwa do ciężarówki jakby człowiek miał jakakolwiek władzę nad tym co inni ludzie robią we własnych firmach i co robią z paliwem zakupionym na stacjach.To polowanie na każda złotówkę, którą da się zgarnąć, niezależnie od tego słuszności, winy i innych bzdur. Ze swojego przykładu dodam, że warunkiem mojego umorzenia była wpłata 1000 zł na fundusz pomocy postpenitencjarnej, moje 1000 zł. miało pomóc komuś kto wyszedł z więzienia i chce zacząć żyć ponownie. Pech chciał, że dwa tygodnie po wpłaceniu dowiedziałem się, że minister sprawiedliwości, niejaki Ziobro za te pieniądze kupił sprzęt strażacki, jakieś motopompy i inne... aby jeździć po gminach i rozdawać te dobra strażakom jak car, tylko po to aby odebrać głosy wyborcom PSL. Zeznałem wczoraj, że gdybym wiedział, że moje pieniądze zostaną rozkradzione przez dupków ,na pewno nie zapłaciłbym ich,miałem komuś pomóc a zasiliłem złodziei.Tak jak zwykle.Urząd myśli, że władza oznacza poddaństwo.Pomyliło im się średniowiecze z demokracją, nic mnie w zasadzie nie dziwi ale jeśli każda złotówka wydatków ma mieć swoje źródło w podatkach to słabo to widzę.Jeśli ktoś musi założyć firmę róbcie to na kradzione dowody, najlepiej osób zmarłych lub nieistniejących ludzi, płaćcie podatki uczciwie dla swojego dobrego samopoczucia ale uwolnijcie się od głupków, którzy będą wysyłać na cmentarz przez kilkanaście lat wezwania do stawienia się w celu likwidacji, nigdy do nich nie dotrze, że likwidacja już się dokonała, że to zbieg idealny.pozdrowienia. artur

Komentarze

  1. Przeczytałam od deski do deski. Chętnie bym zajrzała do innych wpisów, bo ciekawie piszesz... Teraz brak czasu... Dodaj jakąś opcję subskrypcji, żeby blogger przypominał o Twoim blogu. Na razie zapiszę sobie w przeglądarce, ale to tymczasowe rozwiązanie bo w czasie porządków zapomnę o czym blog jest i usnę.
    A wracając do artykułu...
    Nigdy nie miałam problemu z US ale to chyba dzięki dobremu księgowemu on pamiętał o wszystkim. Pisał wszystkie wyjaśnienia i sprostowania. Gdyby nie to... Też byłabym częstym gościem w "kostnicy", albo inaczej skończyła bym w "kostnicy"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię i dobre słowo.Najłatwiej mieć moje teksty poprzez polubienie strony "prosto z krzaka "na fb. Ja wyszedłem z założenia, że nie wolno mi nikogo namawiać i zachęcać do swojego pisania ale sporo osób polubiło stronę i czyta.Ja niestety piszę co mi ślina na klawiaturę przyniesie i trudno dopatrzeć się jakiejś myśli przewodniej w moim blogu. Najchętniej piszę o żywności, rolnictwie, certyfikatach i fikcji całego tego cyrku. Zdarza mi się jednak napisać coś "od czapy" bez związku z czymkolwiek dlatego nawet trudno mi zrozumieć ludzi, którzy są w stanie przebrnąć przez te różne posty. Wracając do Urzędu Skarbowego to pisałem o mechanizmach tzw. wyrywkowych kontroli i innych fikcji. Wszystko jest w miarę dopóki masz niewiele osób zatrudnionych. Jak tylko zatrudnisz kilkadziesiąt osób masz kłopoty. Nie ma wyjścia aby w US, Urzędzie Pracy i innych urzędach nie znalazły się rewelacje na Twój temat. pozdrowienia.
      artur

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

ZUS w różowych majteczkach czyli inspektor Clouseau na tropie składek.

 Gdyby w Polsce był ktoś tak genialny jak twórca czołówki do "Różowej pantery " to nie potrzebowałby już reszty scenariusza. Archiwa pracy ZUS zawierają o wiele bardziej idiotyczne historie niż tropy inspektora Clouseau. Tyle, że może mało śmieszne i niestety prawdziwe. Instytucja, która odziera przez całe pracujące życie ludzi pracy z pieniędzy, najczęściej na koniec okresu składkowego się wypina na płacącego i pokazuje mu swoją d..... w brudnych ,różowych majtkach poruszającą się zupełnie bez gracji różowej pantery, no i nieśmiesznie. Ponieważ chcę niniejszym postem przestrzeć przyszłych biznesmenów podane przykłady nie będą fabularyzowane i na poparcie ich posiadam dokumenty, podpisy, wypisy  i pieczątki. Posłużę się faktami jakkolwiek idiotycznie one wyglądają: Gość przepracował całe życie, odbył sużbę wojskową, tyrał na kilku frontach, prowadził gospodarstwo rolne dojeżdżając do pracy i jednocześnie dawał pracę innym, często kilkunastu osobom ,legalnie zatrudnonym. Miesi

Jeśli firma w Polsce to tylko na nieżyjącego dziadka ze wspólnikiem, którego nikt nie widział.

 Niewielka stołówka ze stołami i krzesłami z olejowanego drewna robiła przytulne wrażenie. Wszędzie pozawieszane suszone zioła, czosnek, gliniane dzbanki z zakwasem z czerwonych buraków, który intensywnie pachniał czosnkiem i zielem angielskim dopełniały oryginalnego charakteru miejsca. W stołówce nie wolno palić, nie ma też alkoholu ani przemysłowych przekąsek. Trochę taka kuchnia babci sprzed lat. Kilku mężczyzn i kobiet zawzięcie dyskutowało o aspektach pożywek mikrobiologicznych dodawanych do gleby w celu wzbogacenia jej życia biologicznego . Młode małżenstwo siedzące obok siebie zgodnie argumentowało kapitalny kierunek wzbogacania gleb  poprzez dadawanie pożywek mikrobioloicznych. Reszta słuchała zabierając głos na różne aspekty tej głęboko wsobnej dyskusji.Stary mężczyzna z siwą wypielęgnowaną brodą siedział w szaliku , grubym swetrze, olscoulowych jeansach i trekingowych butach, pomimo wysokiej temperatury w pomieszczeniu, miał przed sobą kamionkowy kubek z zakwasem, siegał po n

Zanim zapalimy świeczkę na grobach bliskich zmarłych.

  Święto wszystkich zmarłych to moje ulubione święto. Jakkolwiek to brzmi, to od dziecka lubiłem chodzić w tym czasie na cmentarz. Kilka postów temu tematowi poświęciłem, sięgając pamięcią do glinianych miseczek zniczy, woskowych świec wbijanych w nagrobki i ciągłe podpalanie knotów, które zdmuchiwał wiatr.Wspominałem smak świątecznego rosołu po przyjściu z cmentarza, zjadanego w wyjątkowo szerokim gronie rodzinnym, czasami nigdy nie widzianych wcześniej osób. Wiele też nerwów upuściłem pisząc o współczesnych plastikowych wiązankach, chińskich lampkach ledowych i tonami zwożonej na cmentarze innej tandecie. Denerwowałem się wielokrotnie na wydzielanie coraz większych terenów grobowców, układanie chodników, stawianie ławeczek, łańcuchów wydzielających jakiś teren zmarłego. Nie raz pokazywałem zdjęcia wyciętych drzew, które bolą tak jak kolejny pogrzeb. Wszystko to na nic, zawracanie kijkiem Wisły, bajdurzenia starego człowieka. Świat idzie swoją ściśle wytyczoną ścieżką, ścieżką chiński